wtorek, 18 maja 2010

"Cul-de-Sac" Polańskiego oglądany po katastrofie

To już połowa maja - miesiąc temu, poza tym, że była katastrofa pod Smoleńskiem, taka nie do uwierzenia, to jeszcze odbyła się moja długo wyczekiwana operacja, przy dźwiękach muzyki żałobnej, lamentu z radia i telewizji, w atmosferze szoku, co działało jak dodatkowe znieczulenie. Budziłem się, gdy lekarz walił młotem w kości, może odrąbywał kawałki do przeszczepów albo dobijał części protezy, miałem wrażenie, że noga prawa jest zgięta w kolanie, a przecież leżała wyciągnięta, nieruchoma.